niedziela, 3 lipca 2016

Rozdział 17

*Perspektywa Austina*
Czułem jakbym unosił się ponad swoim ciałem. Jakby ciało i świadomość, oddzieliły się ode mnie. Stałem na szkolnym korytarzu. Ale to nie była moja obecna szkoła. To była moja dawna szkoła. Wtedy z koleżankami, przez główne drzwi, weszła ona. Śliczna, wysoka blondynka. To Carmen.
Spojrzała na mnie z tą charakterystyczną nutką zwycięstwa. Potem odeszła.
Ze snu wyrwał mnie budzik. może to nawet i lepiej. Nigdy dotąd jeszcze mi się nie śniła. Doskonale pamiętam tamten dzień. Miałem pójść pod jej dom i na nią czekać. Wtedy z budynku wyszła razem z piątką kolegów.
- A nie mówiłam. Wygrałam zakład. Umówiłam się z tym czymś, a teraz moja nagroda.
Wtedy ze stojącego opodal auta jeden z jej znajomych wyjął torebkę.
Nadal nie mogłem uwierzyć w to, co wtedy zrobiła. Umówiła się ze mną, by wygrać torebkę. To tak potwornie bolało. Wtedy ostatni raz pozwoliłem sobie na takie uczucie jak miłość. Obiecałem sobie, że nigdy już nie dam się tak perfidnie wykorzystać.
Bolało mnie to co mi zrobiła. Uwierzyłem, że jednak nie jestem taki okropny, że mogę dla kogoś coś znaczyć. Zakochałem się w niej. I to był mój największy błąd.
Błąd, którego obiecałem nigdy więcej nie popełnić. Zerknąłem na ekran telefonu i zdałem sobie sprawę, że to był tylko budzik awaryjny. Mam 15 minut na zdążenie do szkoły.

*Perspektywa Ally*
Zeszłam do kuchni, wzięłam sobie z lodówki jogurt i łyżeczkę. Gdy miałam usiąść przy stole zauważyłam na blacie kanapki. Były zapakowane. Od razu pomyślałam o tacie. Pewnie zapomniał ich zabrać. Spojrzałam na zegarek i pomyślałam, że jeszcze przed zajęciami zdążę mu jest zanieść.
Biedny, musi wcześnie wstawiać i przez to często jest lekko roztargniony. To nie pierwszy raz, kiedy nie bierze śniadania do pracy.
Czasami myślę, że pracuje za dużo, ale to jest jakby jego lekarstwem. Nie raz widziałam jak siedział w pokoju z albumem i płakał. Mama zginęła, gdy byłam mała. Nawet jej nie pamiętam. Ale tata - on pamięta doskonale. Podsłuchałam jak opowiadał Alexemu o śmierci mamy. Jak znalazł ją i mnie w ruinach domu. Osłoniła mnie swoim ciałem, co przypłaciła życiem. Tata wtedy cierpiał. ale dla nas się pozbierał i zaczął wszystko od nowa. Dla mnie i Alexego był w stanie zrobić wszystko. Cały czas o nas dba i na każdym kroku pokazuje jacy jesteśmy dla niego ważni. Jest najwspanialszym tatą na świecie.
Gdy tylko zjadłam, ruszyłam w stronę sklepu ojca. Nie był daleko, więc byłam w kilka minut.
- Hej, córeczko, czemu nie idziesz do szkoły? - zapytał zaskoczony moją obecnością.
- Zostawiłeś śniadanie na stole i przyniosłam ci je. A do zajęć mam jeszcze pół godziny. Dzisiaj mamy na dziewiątą.
- O, bardzo ci dziękuje - powiedział, zabierając ode mnie opakowanie ze śniadaniem.
- Nie ma za co. Ja już będę zmykać. Wolę być chwilę przed zajęciami.
- Jasne, miłego dnia, skarbie!
- Dziękuję. Do zobaczenia. Wpadnę po lekcjach.
A on tylko kiwnął do mnie głową z uśmiechem na ustach na pożegnanie. Pomachałam mu i wyszłam.
***
Nic ciekawego się dzisiaj nie działo. Po lekcjach szłam do kawiarni. Nawet nie wiem, kiedy zrobiło się ciemno.
Gdy tak szłam ulicą, włączyłam muzykę i założyłam słuchawki. Pogrążyłam się w całości w mojej ulubionej piosence.
Nawet nie zauważyłam, że obok mnie idzie Tom. Szybko ściszyłam muzykę.
- Hej, Ally, słońce. – pocałował mnie w policzek, a ja nawet nie zareagowałam. – Co jest? Czy to nie przypadkiem wina Moona?
- Nie, tylko źle spałam – skłamałam, wiedząc, że wściekłby się gdyby znał prawdę.
- Na pewno? Martwię się – szepnął mi do ucha, aż mnie wzdrygnęło.
„Akurat ty się nie  martwisz o nikogo poza sobą.” Pomyślałam, ale nie odważyłabym się tego powiedzieć.
- Na pewno. Do późna czytałam, a potem jakoś nie mogłam zasnąć. Chodziła mi po głowie praca na fizykę. Chyba źle ją zrobiłam – początek nie do końca prawdziwy, ale dalej to już prawda.
- Jak zawsze dostaniesz dobrą ocenę. A ja jak zawsze jakąś mierną – powiedział, drapiąc się po głowie, coś chciał powiedzieć, ale było widać, że dobiera słowa.
- Co jest?
- Nic, po prostu pomyślałem, ze może udzielisz mi korepetycji u siebie w domu.
Od samego początku wiedziałam o czym pomyślał, a mnie zamurowało.
Stałam jak słup soli i patrzyłam na jego uśmiechniętą twarz. Gdy pomyślałam o tym co mi przed chwilą zaproponował, ponownie mną wzdrygnęło. Jak on mógł o tym pomyśleć.
- Po pierwsze, zapomnij. Wiem, że nie chodziło ci o naukę. No chyba, że biologii i to jeszcze w praktyce. Po drugie u mnie w domu zawsze ktoś jest. Alexy często wpada bez pukania, a tata różnie wraca do domu.
- Słonko, to nie problem, zawsze możemy pójść do mnie. – Jego oczy płonęły pożądaniem.
- Tom, wiesz, że ja tego nie chcę. Nie czuję się na to gotowa.
Tom objął mnie w pasie i zaczął rytmicznie kołysać. Na początku nie przeszkadzało mi to, ale kiedy jego ręce wylądowały pod moją koszulką, odepchnęłam go. Ledwie utrzymał równowagę.
- Co ty robisz?! – zezłościłam się na niego.
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą w jedną z mniej uczęszczanych ulic. Przyszpilił mnie do ściany i zaczął obmacywać. Chciałam się uwolnić, ale mocniej ścisnął mój nadgarstek.
Bałam się.
Tak bardzo.
Serce zamarło mi w piersi i nie mogłam drgnąć. Tom całował mnie nachalnie i dotykał po brzuchu. Poczułam się taka słaba.
Po policzkach popłynęły pierwsze łzy.
*Perspektywa Austina*
Na szczęście zdążyłem na lekcję. Resztę dnia bardzo szybko mi zleciała. Nie mogłem się na niczym skupić, ale gdy nauczyciele pytali zawsze padało na mnie. Jednak mam chyba dość podzielną uwagę i zawsze wiedziałem, co powiedzieć.
Gdy zostałem wezwany do tablicy, rozwiązałem zadanie od początku do końca i dostałem piątkę.
- Austin czy coś się stało? – zapytała nauczycielka. – Jesteś jakiś nieobecny.
Ta piosenka mnie rozpraszała, ciągle słyszałem tą melodię. A do tego Ally, w ślicznej sukience.
- Wszystko dobrze. Tylko sporo myślałem nad nową piosenką i dlatego byłe troszeczkę rozproszony. Przepraszam to się więcej nie powtórzy.
- Cieszy mnie, że masz pasję, ale matematyka to matematyka. Wiem, że dużo umiesz. Jesteś bardzo zdolny. Ale nie chciałabym ci wstawić niesłusznie złej oceny. – Pani Corey jest naprawdę sympatyczną nauczycielką, żeby każdy nauczyciel taki był. – Pomyślałam, ze mógłbyś wziąć udział w konkursie.
- Ja? Naprawdę? – zszokowała mnie jej propozycja.
- Tak widzę, że jesteś zdolny i chciałabym sprawdzić na co cię stać. – Otworzyła teczkę leżącą na biurku i podała mi jedną z kartek. – Tu są zadania na poziom rozszerzony. Chciałabym, żebyś spróbował je w domu rozwiązać. Jeśli coś ci nie będzie wychodziło to zostaw, a ja pomogę ci je zrobić. Jednak myślę, że dasz radę sam. Gdy zrobisz zadania, przynieś mi kartkę. Chciałabym sprawdzić. A wtedy pomyślimy o jakichś konkursach. Dobrze?
Jej uśmiech sprawił, że poczułem dziwną pewność siebie.
- Dziękuję. Lubię matematykę i postaram się zrobić zadania jak najlepiej.
- Cieszy mnie to. A czy byłbyś chętny do udziału w konkursach? – zapytała zaciekawiona i za nadzieją, że się zgodzę.
- Oczywiście.
- Dobrze, to możesz już uciekać.
- Do widzenia, Pani Corey.
- Do widzenia.
Poszedłem od razu do parku. Siedziałem i rozwiązywałem zadania. Były naprawdę trudne, ale ja dość dobrze sobie radzę w funkcjami kwadratowymi. Czas szybko mi zleciał i zrobiło się ciemnawo, więc postanowiłem iść do domu. Do swojego łóżka i się wyspać. Bo ten dzień był męczący. Chciałem być w domu jak najszybciej i jeszcze zagrać tą piosenkę. Szedłem bardzo szybko i obrałem najkrótszą drogę do szkoły. Prowadziła przez jedną z ciasnych i wąskich uliczek. Jeszcze bardziej przyspieszyłem i już wkraczałem z najgorszy fragment drogi. Było ciemno, a kto wie jakie kreatury siedzą po ciemku.
Zobaczyłem jak jakiś mężczyzna szarpie kobietę i się do niej dobiera. On ją wykorzystywał fizycznie. To było potworne. Coś we mnie pękło. Nie widziałem ich twarzy, ale poczułem, że muszę coś zrobić.
- Hej ty, zostaw ją! – krzyczałem pełen gniewu. – Zostaw ją, słyszałeś mnie! Wypieprzaj!
Wtedy on się odwrócił i zobaczyłem, że to Tom. Odsunął się od dziewczyny, a ona osunęła się na ziemię. Ukryła twarz w dłoniach, a ja poczułem kolejną falę gniewu. Zacząłem biec w jego stronę. Cofnął się i błyskawicznie się odwracając, wziął nogi za pas.
Cholerny tchórz. Patrzyłem czy aby nie zatrzyma się.
Wtedy zerknąłem na dziewczynę. Byłą zupełnie naga. Młoda brunetka płakała i trzęsła się. Dotknęłam jej ramienia, a ona się odsunęła. Nawet na mnie nie spojrzała.
- Zostaw mnie, Tom - wychlipała.
Ten głos. Ukucnąłem obok i delikatnie podniosłem jej podbródek. Ten widok mnie przeraził.
To była Ally.
Nie wiedziałem co zrobić. Była cała poobijana, miała poocierane ręce i obrzmiałe nadgarstki.. Byłem w niebywałym szoku. Szybko zrzuciłem plecak i zdjąłem koszulę i bluzę. Gdy chciałem ją okryć, kuliła się. Nie dawał się dotknąć. Dotyk ją przerażał. Ale musiałem jej pomóc.
- A może wezwę pogotowie?
- Nie – wybełkotała i mocno uchwyciła moją rękę.
Byłem jak otępiały. Nadal miałem jej krzyki w głowie.
Co mam robić? Może zaniosę ją do domu?
- Zaniosę cię do domu – powiedziałem i wyciągnąłem ręce, a ona zadrżała. – Pozwól, proszę. Zaniosę cię.
Podniosłem ją ostrożnie i ruszyłem w stronę jej domu. Gdy stanąłem na schodach. Drzwi się otworzył. Stał w nich…

5 komentarzy:

  1. Straszny rozdział... Okropny ten Tom...
    A w drzwiach pewnie będzie stał ojciec Ally, albo brat i pomyślą, że to Aus coś jej zrobił...
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi! You are nominated to LBA.
      http://we-are-alright.blogspot.com/2016/07/lba.html

      Usuń
  2. JA JUŻ WSZYSTKO WIEM!
    *ZŁOWIESZCZY ŚMIECH*
    Myślałyście, że jak nie dacie zakładki z bohaterami, to ja się nie dowiem?! O nie, nie, my dears! Liv wie wszystko! Liv jest mądra i Was przejrzała!

    Dobra, pomijamy wstępy. Przejdźmy do rzeczy.
    Brat Ally ma na imię Alexy. Brat Austina miał/ma na imię Aleksy. Przpadeg? Dalej! Obaj chłopcy są blondynami! Elmo mnie w tym upewniła. Wiecie, kto stoi w drzwiach?
    BLONDYN Z CZEKOLADOWYMI OCZAMI I WYGLĄDA JAK STARSZA WERSJA AUSTINA! AUSTIN BĘDZIE W SZOKU. I ALEXY BĘDZIE W SZOKU. DO ALLY DOTRZE, ŻE CI DWAJ SĄ IDENTYCZNI. ONI ZROZUMIEJĄ, ŻE TO NIE JEST PRZYPADEK I BĘDĄ CHCIELI DOWIEDZIEĆ SIĘ PRAWDY.
    BAAAM! KTO TU JEST MISTRZEM TEORII SPISKOWYCH?!

    Tak na marginesie wspomnę tylko, że nie jest mi żal Ally.

    Love you,
    Livia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominacja do LBA! http://r5-sunbeam.blogspot.com/p/blog-page.html

      Usuń
  3. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡ ♥

    OdpowiedzUsuń